top of page
Szukaj

Z uśmiechem na twarzy


 

Bycie sobą w świecie, który nieustannie próbuje uczynić cię kimś innym, jest największym osiągnięciem.


Ralph Waldo Emerson



Ludzie-maszyny. Co naprawdę czujesz?


Ostatnie tygodnie zwróciły moją uwagę na niezwykle ważny temat, jakim jest przeżywanie emocji.


Zastanawiam się, kiedy doszliśmy do momentu, kiedy jedyną właściwą reakcją na wydarzenia jest uśmiech. Pokazywanie światu, że wszystko jest ok, że jesteśmy silne i w stanie znieść wszystko.


Nastawieni na realizację wielkich marzeń, wchodzimy w świat masek, iluzji, dostosowując się do okoliczności, aby osiągnąć upragnione cele.


Więcej, szybciej, lepiej... i to wszystko z uśmiechem na twarzy i satysfakcją publikowaną w social media. Wymaga to zamrażania w sobie autentycznych emocji, których jest tak naprawdę cała paleta.


Smutek, gniew, strach, zaskoczenie, wstręt to obok radości pięć podstawowych emocji każdego człowieka. Gdzie one są w tym świecie blaku i fleszy?


***


W minionym tygodniu rozmawiałam z kilkoma osobami o tym, jak trudno im się wzruszyć. Jak trudno rozpłakać. Jak trudno im się roześmiać, tak głęboko, prosto z brzucha.


Coraz więcej osób korzysta z wparcia farmakologicznego, aby ustabilizować nastrój, wyciszyć lęki, a to jednocześnie sprawia, że traci się możliwość przeżywania również smutku i radości. I nawet kiedy chcesz głęboko się rozpłakać, kiedy czujesz, że to przyniesie ulgę i że masz w sobie cierpienie, które prosi o ujście to jednak ekspresja tych emocji pozostaje zablokowana. Człowiek staje się jak jałowa ziemia, w której żadne ziarno nie chce już zakwitnąć. Mało co sprawia mu przyjemność. Mało co śmieszy. Niewiele porusza. Nic nie irytuje.

Niezwykle mądra, 15-letnia córka mojej przyjaciółki, rozpłakawszy się ostatnio po wielu tygodniach przeżywania smutku wykrzyczała: "Właśnie, że będę płakać! W końcu się popłakałam, więc będę płakać jeszcze mocniej!" - "Płacz, córko, płacz." - szczęśliwie jej mama objęła ją całą w tym, w czym właśnie była.


"Nie płacz, wszystko będzie dobrze" - to najczęstsze zaklęcie kierowane do dziewczynek, kiedy są małe. Uczy je to blokowania emocji, bycia "silną", niezależną, odporną na świat. Chłopcy słyszą inną wersję: "nie płacz, nie bądź jak baba. Bądź mężczyzną." - przez co dostają jasną informację o wzorcu, do którego mają się stosować. Przy czym chłopcy dostają bramkę pomocniczą w postaci gniewu, który staje się dla nich emocją zastępczą.


To kolejna historia minionego tygodnia. Mężczyzny w średnim wieku, który traci bliską mu osobę w wyniku śmierci. Co czuje? Gniew, frustrację. Jest zły na świat i samego siebie, kiedy tak naprawdę w środku czuje smutek. Ale nakazy przeszłości nie pozwalają mu dotknąć siebie naprawdę i uaktywniają wyćwiczone schematy.


***


Wbrew pozorom, emocje zastępcze to powszechne zjawisko. Każdy z nas ma swoją "ulubioną" emocję, przez którą najczęściej reaguje na świat.


Jaka jest Twoja? Smutek? Gniew? Strach? Wstęt, a może radość?


Jeżeli nie jesteś pewna a masz już trochę lat to zmarszczki na Twojej twarzy pomogą Ci znaleźć odpowiedź. Ponieważ nasza dominująca emocja zakotwicza się w mimice mięśni, które ją realizują. Ciekawostka: zamiast inwestować w botoks można po prostu zmienić emocję.


A tak serio, to nasza główna emocja (są ich zazwyczaj maksymalnie dwie) jest zakodowana głęboko w podświadomości, więc zmiana jej wymaga świadomego działania i cierpliwości, aby nieużywane wcześniej emocje wytworzyły nowe połączenia neuronowe w mózgu. I - oczywiście - możesz wybrać z katalogu radość, bo przecież to najbardziej kusi. Ale to nie o to w tym chodzi. To nie o to w tym chodzi.



Monogamia jest ok, ale nie w przypadku emocji. Nie chodzi o to, żeby sobie wybierać, co się czuje. Ani o to, żeby się zastanawiać, co czuć, żeby innym było dobrze.


Jak zwykle chodzi o złoty środek - czyli, żeby ani nie blokować emocji, ale też aby przeżywać je w uważności, z troską o siebie i sprawdzając, czy te emocje to emocje prawdziwe czy wyuczone - zastępcze, które oddalają nas od samych siebie, ale też innych.


Wróćmy do mężczyzny, który przeżywa stratę. Realizuję ją poprzez wyrzucanie z siebie gniewu, przez co tworzy dystans i nie zostawia miejsca na bliskość. Tak naprawdę czuje głęboki smutek i - gdyby go wyraził - mógłby dostać to, czego na subtelnym poziomie naprawdę potrzebuje, czyli przytulenie, objęcie przez kogoś bliskiego, ukojenie i możliwość wypłakania się, przeżycia straty. Zamiast tego gniew uniemożliwia mu pożegnanie. Stawia w opozycji do wydarzeń i w oporze wobec zmiany, która już się wydarzyła. Zostawia go z raną, która będzie krwawić, dopóki nie opłacze straty.


Trudno jest to wszystko objąć. Trudno jest być uważnym wielopoziomowa, bo wymaga to wyjścia z pozycji uczestnika do pozycji obserwatora. A każdy z nas chciałby przecież to życie przeżywać (najlepiej z łatwością), a nie korygować na każdym kroku.


Skąd też mamy wiedzieć, jakie są nasze prawdziwe emocje, skoro te zastępcze stały się takie naturale, takie automatyczne, takie pasujące do ciągu zdarzeń?


Po pierwsze, sprawdź czy przeżywasz w równym stopniu wszystkie sześć podstawowych emocji (gniew, strach, smutek, wstręt, zaskoczenie, radość) czy może któraś z nich pojawia się częściej niż inne.


Po drugie, sprawdzaj sama ze sobą czy odczuwana emocja -zwłaszcza silna, nagła, automatyczna - jest adekwatna do sytuacji.


Po trzecie, zadaj sobie pytanie: czego teraz tak naprawdę potrzebuję? Bliskości? Poczucia bezpieczeństwa? Jasności sytuacji? Oraz: Co mi pomoże w realizacji tej potrzeby? To może pomóc w rozjaśnieniu myśli, sytuacji, dać perspektywę i zdjąć wierzchnią warstwę zabezpieczeń, chroniących przed zranieniem.


***


Pozwalajmy sobie i innym czuć dokładnie to, co czujemy. Dajmy sobie poczuć całą paletę emocji: gniew, smutek, wstręt, zaskoczenie, radość, strach. A kiedy komuś jest źle i przeżywa trudne chwile również dajmy mu je przeżyć. Spytajmy czego potrzebuje. Wysłuchajmy jego historii. Po prostu bądźmy. Bo, kiedy komuś jest źle ostatnie słowa, które potrzebuje wtedy usłyszeć to:



Nieważne jak BĘDZIE. Ważne jak JEST.

Bądźmy dla siebie tu i teraz. W prawdzie, w całości, w uważności, autentyczni, nadzy w doświadczeniu. Tylko wtedy będziemy mogli dotknąć siebie takimi, jacy jesteśmy. Nazwać to, co ważne. Zbyt często chcemy zakłamać rzeczywistość, żeby była inna niż naprawdę jest. Zbyt często negujemy emocje swoje i innych. W efekcie gubimy się w tym, co czujemy. I - co gorsza - tracimy chęć dzielenia się tym, co trudne. Bo mało kto gotów jest to po prostu wysłuchać i nie próbować zmienić naszego doświadczenia.


***


Ten post, obok mojej treści, to wernisaż prac wspaniałej osoby, którą bardzo podziwiam i darzę ogromnym szacunkiem.


Jej prace wzbudzają we mnie głębokie emocje, są piękne, prawdziwe, poruszające i bardzo mocne. Jeżeli również do Was trafiają - skomentujcie proszę, na pewno będzie jej miło czytać Wasze odczucia.


Osobiście dziękuję, że mogłam te kolaże wykorzystać, bo były dla mnie inspiracją do spisania refleksji z minionych tygodni i wielu rozmów, które odbyłam ze wspaniałymi osobami, które jak każdy pragną przeżyć życie najlepiej, jak to możliwe.


***


Ściskam Was mocno!

Czujmy głęboko, czujmy prawdziwie, czujmy w pełni.


91 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page