top of page
Szukaj

Znalezienia miłości...


Dwa dni temu świętowałam swoje 34 urodziny i to był dla mnie bardzo radosny i pełen bliskości dzień.


Dostałam wiele życzeń, a wśród nich życzenia "znalezienia miłości", w domyśle - kogoś, kto tę miłość do mojego życia wniesie. Wiem, że wynikają one z troski i pragnienia, abym była szczęśliwa, ale jednocześnie opierają się na założeniu, że ja tej miłości ani szczęścia (które w domyśle jest możliwe tylko przy kimś, kto mi ją da) nie mam. Przez ostatnie lata - a mogłabym nawet powiedzieć, że od urodzenia - docierałam do prawdziwego obrazu miłości i tego, czym ta miłość dla mnie jest.


Zaczęło się tradycyjnie i zgodnie ze świadomością społeczeństwa, w którym żyjemy - czyli pragnienia, by to ktoś mnie pokochał. Pamiętam, jak jako 6-latka, leżałam na łóżku i płakałam cierpiąc całą sobą, że tej miłości mi brak.


Potem jako dziecko też czułam się niekochana, samotna, z innego świata. Marzyłam o tym, żeby w końcu spotkać kogoś, kto odmieni moje życie i z kim będę mogła być, tworząc alternatywną rzeczywistość.

Ale ten ktoś nie nadchodził. Co więcej, ci, którzy się pojawiali jako potencjalni partnerzy, również tej miłości mi nie dawali. Moje zaufanie było bardzo naruszane i nadużywane, wystawiane na próbę i zawodzone.


Jednym z przykładów była relacja, w której usłyszałam obietnice o wspólnym życiu, małżeństwie, dzieciach, szczęściu i niekończącej radości, a kilka miesięcy później słowa "nie kocham Cię", które ją zakończyły. Płakałam kilka miesięcy. Codziennie. Łzy lały się na podłogę pociągu, którym jeździłam wtedy do pracy. Przełomowym momentem było dla mnie pójście na warsztaty, na których zgłosiłam się na sesję pokazową na środku sali, przed kilkunastoma obcymi mi osobami. Sesja była nagrywana i dostałam później wideo, które obejrzałam. Rozmowa dotyczyła mnie i poruszała różne obszary mojego życia, ale prowadzący podążając za moimi odpowiedziami, doszedł do pytania: "i co, pewnego dnia on tak po prostu wstał i powiedział, że już Cię nie kocha?". I w tym momencie, na tym nagraniu zobaczyłam, jak odsłania się najwrażliwsza, najgłębsza i najprawdziwsza część mnie, którą wcześniej ukrywałam nawet sama przed sobą. Część, która chce kochać. Che dawać. Chce być i cieszyć się tym, jaka jest. Część, która tam jest, niezależnie od wszystkiego, od zawsze. Ta część, z której wychodziło całe to cierpienie i smutek, bo była niezauważona przeze mnie samą. W tamtym momencie zaczęła się moja intencjonalna praca nad kreowaniem życia pełnego miłości, z tą różnicą, że płynącej ze mnie, ze środka, z tego źródła, które odkryłam przez odkrycie się przed innymi.


Wcześniej - oczywiście - robiłam grunt, czytając różne książki (jak "Kłamstwa o miłości" - Katie Byron), inwestując czas w swój rozwój, oglądając sesje terapeutyczne innych osób, analizując moje relacje. I ogromnie cieszę się, że miałam odwagę pokazać swoje największe słabości i w nich znaleźć swoją największą moc.


Przez ostatnie lata skupiłam się na pielęgnowaniu miłości w sobie - najpierw do samej siebie, potem bezwarunkowej do innych. I im więcej tej miłości w sobie miałam, tym więcej jej do mnie spływało, nawet z miejsc, gdzie wcześniej szukałam i jej nie było. Dając, zaczęłam dostawać więcej i więcej.


Bardzo pomogła mi zmiana mojej wibracji numerologicznej, a potem zrozumienie numerologii i ludzi przy jej pomocy. Dzięki temu przestałam oceniać, oczekiwać, a zaczęłam rozumieć, z czego wynikają zachowania spotykanych przeze mnie osób. Dodatkowo, studiowanie i zrozumienie wędrówki duszy, karmy, energetyki świata dodaje mi dystansu do codziennych zdarzeń i również napełnia mnie spokojem. Studiowanie przez kilka lat tarota, jako ścieżki życia człowieka też dało szersze spojrzenie na ludzkie zachowania i wybory.

Dzisiaj czuję, że mam tej miłości w sobie dużo i -paradoksalnie - uczę się teraz mieścić jej w sobie jeszcze więcej, kiedy dostaję jej oceany, bez oczekiwania, od nowo poznanych osób. Czuję, że przyciągam ludzi, którzy też mają jej dużo, a to sprawia, że życie staje się piękniejsze, pełniejsze. Dzięki temu płyną przeze mnie słowa piosenki: I found my home I found love I found redemption And that's what I've been dreaming of I found life And I found peace The day I'll find my freedom Is the day I will feel relief

lyrics: Kristin Amparo


Po napełnieniu się po brzegi miłością i doświadczaniu jej każdego dnia (bez partnera), kolejnym etapem rozwoju jest dla mnie wolność.


Wolność od schematów, oczekiwań, napięcia, sztucznie produkowanego stresu. Wolność od wyobrażeń na swój własny temat. Wolność od przeszłości i przyszłości, w pełnym oddaniu tu i teraz. W zaufaniu do życia, do siebie i do innych. I tego na kolejny rok życia sama sobie życzę - więcej wolności w byciu sobą, pełni oddechu i wartościowego czasu ze wspaniałymi ludźmi.


I żeby być w pełni szczera - tak, chciałabym, żeby w moim życiu był mężczyzna, przy którym będę rozwijać się jako kobieta.. Ważne dla mnie jest, żebyśmy oboje wtedy chcieli przy sobie wzrastać i dzielić się sobą w uważności. Bo każdy z nas, tak naprawdę chce kochać, a nie być kochanym. Chce czuć miłość, doświadczać miłości, być miłością. Poprzez miłość komunikować się z innymi i to też od innych dostawać. I najważniejsze jest to, że każdy z nas ma w sobie w środku, tę wrażliwą część, z której to pochodzi.



49 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page